środa, 10 lutego 2016

8. There comes a time...

Lavinia POV's
"On był jej kluczem. Kluczem do poznania prawdy."
     Cały dzień chodzę zamyślona. Jestem tu, choć tak naprawdę mnie nie ma. On sam nie zwraca na mnie uwagi. Tylko jeden jedyny raz przyłapuję jego wzrok na sobie.
     Przechodzimy obok korytarzem. Wokół znajduje się wielu nastolatków, ale tak naprawdę liczy się tylko nasza dwójka. Mój wzrok jest obojętny, ale jego... Jeden jedyny raz jestem w stanie wyczytać w jego oczach coś niebywałego. Jego szafirowe tęczówki... Jego magnetyzujące, hipnotyzujące ślepia... Mam wrażenie, lecz tylko przez chwilę... Widzę w nich ból. Jest na tyle widoczny, że moje serce na jego widok staje się takie kruche. Mimowolnie czuję jak rozrywa mnie od środka, jednak jestem zdeterminowana by poznać ich sekret.  Ta jedna tajemnica, jest prawdą do wytłumaczenia tych wszystkich dziwnych zdarzeń.
     Nasze spojrzenie przerywa głośny dzwonek, wzywający nas na zajęcia. Grono nastolatków przepycha się przez naszą dwójkę. Widzę w oddali jedynie jego połyskującą w świetle blond czuprynę, a po chwili przyłapuję się na tym, że patrzę jedynie w ścianę.
     Do głowy nasuwa mi się pewien plan. Wiem, że Aiden, nowy chłopak Sue jest przewodniczącym, więc ma pewnie jakiś wgląd do szkolnych papierów. Może udałoby się mu załatwić adres Horana. Wtedy nie dałabym mu się tak szybko spławić. Wyjmuję telefon z kieszeni i wybieram numer do przyjaciółki.Dziewczyna odbiera dopiero po kilku sekundach i po jej głosie zauważam, że nie jest zachwycona, tym że dzwonię w trakcie lekcji.
- Mam nadzieję, że sprawa jest na tyle ważna, że wyrwałaś mnie ze sprawdzianu. Musiałam nakłamać nauczycielowi, że czekam na telefon od lekarza. Co się stało? - pyta i ciężko wzdycha, kończąc swoją wypowiedź. Ma podniesiony ton głos, jednak po chwili jakby się wycisza.
- Mam do ciebie sprawę, Sue. Spotkajmy się po lekcjach. Proszę - mówię z wielką determinacją i mocniej przyciskam telefon do ucha. Dziewczyna przez chwilę nie odpowiada, jednak po chwili znów mogę usłyszeć jej głos.
- Eh... No dobrze. Miałam się spotkać po szkole z Aidenem, ale postaram się to przełożyć. Niech będzie tam, gdzie ostatnio. - Odrzuca połączenie, a ja pełna zachwytu kieruję się i tak już spóźniona w stronę klasy.
***
     Późnym południem wychodzę ze szkoły i szybkim krokiem udaję się do kawiarni. Dzisiaj są targi, więc ulice Londynu są bardzo zatłoczone. Czasem ciężko jest się przepchać przez przechodzących w około ludzi.  Zwłaszcza, że pogoda dzisiaj dopisuje i jak na jesień jest bardzo słonecznie i nie zapowiada się na jakikolwiek deszcz.
Podążając wąskimi uliczkami miasta, docieram wkrótce pod wskazany mi adres. Dotykam okrągłej klamki i pociągam za chwiejące się drzwi. Pewnym krokiem wchodzę do środka. Sue siedzi tam, gdzie ostatnio odbyła się nasza popijawa. Staram się nie myśleć o jej niemiłych skutkach i skupić się na tym co jest teraz moim celem.
- Hej - mówię i posyłam jej promienny uśmiech, gdy ta właśnie upija łyk herbaty. Widzę jak odwzajemnia mój gest i za jakiś czas zakłada nogę na nogę, czekając na to co mam do powiedzenia.
Zasiadam po przeciwnej stronie stołu i nawet nie zdejmując kurtki, przechodzę do sedna sprawy.
- Więc o co chodzi? - pyta, spoglądając na mnie błękitnymi tęczówkami, idealnie zarysowanymi przez delikatne kreski i jasne cienie do oczu. Jej smukła cera idealnie komponuje się z jej lekko rudymi włosami, a nienaganna figura jest idealnie podkreślona przez ażurową sukienkę.
- Chodzi o Aidena. Słyszałam, że jest przewodniczącym i pomyślałam, że mógłby załatwić dla mnie czyjś adres - wypowiadam kolejne zdania. Po minie dziewczyny dostrzegam, że jest lekko zbulwersowana. Mam wrażenie, że najchętniej teraz by wyszła, żeby więcej nie musieć patrzeć na moją osobę.
- Lavinio, ty chyba nie mówisz poważnie? Nie narażę Aidena na takie coś. Wiesz jakie mógłby ponieść za to konsekwencje?
- Nikt się nie dowie!
- A skąd to niby możesz wiedzieć? Co jeżeli go nakryją? Chodzi ci o Horanów, prawda? Błagam cię, nie wchodź z butami w ich życie, bo źle może się to dla ciebie skończyć. Ostatnio widziałam tego starszego. Był bardzo agresywny wobec jednego człowieka. Daj sobie z nimi spokój. To dla twojego dobra. - Zanim zdąża powiedzieć ostatnie zdanie, oburzona wychodzę z lokalu. A co jeżeli ona ma rację? Co jeżeli faktycznie są niebezpieczni? Po co ci wszyscy mieliby mnie przed nimi ostrzegać? Może to była tylko głupia gra ze strony Niall'a. Zdecydowanie powinnam posłuchać Sue. W końcu jesteśmy przyjaciółkami, a przyjaciółki pragną wzajemnego dobra.
***
     Późnym wieczorem wracam do domu. Musiałam chwilę odetchnąć i resztę południa spędziłam w parku na ławce. Dużo myślałam i doszłam do wniosku, że muszę wymazać tę blond czuprynę na zawsze ze swoich wspomnień. Zapomnieć o tym co było i przyjąć do wiadomości, że nigdy nie poznam prawdy na moje pytania.
     Mam przygnębiony wyraz twarzy, a głowę cały czas spuszczoną w dół, jednak zauważam, że ojciec chodzi po domu widocznie zdenerwowany. Z tego wszystkiego zapomniałam go powiadomić, że wrócę później.
- Lavinio gdzieś ty była? - słyszę poddenerwowany głos ojca. - Wiesz jak się martwiłem?
- Przepraszam tato. - Zdejmuję kurtkę i wieszam ją na wolnym haczyku. Ponurym krokiem kieruję się w stronę schodów, żeby jak najszybciej znaleźć się w swoim łóżku i zaszyć się pod ciepłą kołderką. Jednak, gdy słyszę za sobą zrozpaczony głos ojca, zatrzymują się w pół kroku.
- Czy to znowu ten chłopak? Lavinio czuję, że dzieje się z tobą coś nie dobrego. - Zauważam, że w jego oczach, zaczynają krążyć mimowolnie pojedyncze łzy. Wygląda to jakby toczył z nimi walkę. Czy dać im w końcu upust, czy to nie jest idealna chwila. Jednak bitwa ta zostaje przerwana, a ojciec odchodzi ode mnie kawałek i siada na kanapie, chowając głowę w dłoniach.
- Tato. - Podchodzę do mężczyzny i opatulam go swoim ramieniem. - Przychodzi taki czas - zaczynam i spoglądam w stronę mężczyzny, który stara się uspokoić. Gdy jego łkanie się ucisza, nabieram głębokiego wdechu i schowam wzrok w czarnym zaułku na ścianie. - Przychodzi taki czas, że człowiek potrzebuje pomyśleć nad sensem. Nad wszystkim co go spotyka. Szuka prawdy. Potrzebuje podjąć najlepsze dla niego decyzje i dochodzi do wniosku, że może zrobił coś źle, że może wszystko mogło potoczyć się inaczej. Nie płacz. Naprawdę jest dobrze. Potrzebowałam po prostu chwili, ale jest już dobrze. Nie martw się.
Zostawiam go z tymi słowami i nie czekając na nasz dalszy dialog odrywam ciało od ciepłej sofy i zaszywam się w swoich czterech ścianach. Siadam na białej pościeli i spod pierzastej poduszki wyjmuję swój cenny notes. Przykładam pióro do kartki, a słowa nagle same z siebie zaczynają się kleić. Daję upust moim myślom, które chwilę później lądują na czystej dotąd stronie.
" Nie sądziłam, że kiedyś odpuszczę, ale tak będzie lepiej dla wszystkich. Dla mnie, dla ojca i dla moich najbliższych. Co się stało to już się nie odstanie. Zamykam ten krótki rozdział mojego życia i kolejny raz zaczynam od nowa. "
Dlaczego tak bardzo się myliłam? Dlaczego myślałam, że to tak szybko odejdzie?
A prawda miała nastąpić już jutro. I nie była ona taka jakiej bym się spodziewała. Bowiem na zawsze miała zmienić moje życie.

1 komentarz:

  1. Cudo! :D Dlaczego odpuszczasz Lav?? Hmm.. jestem ciekawa co dalej? :3 Czekam z niecierpliwością na next'a ;)

    OdpowiedzUsuń

Layout by eternity