Rok 1976
Staram się opanować nerwy, jednak gdy słyszę kroki, mój oddech staje się nierówny, a ręce stają się całkowicie zimne.
- Już czas, Niall - mówi.
Zerkam na niego z ukosa. Jest gotowy, w przeciwieństwie do mnie. Spuszczam wzrok i czuję jak jego ręka wędruje na moje ramię. Spoglądam na niego kolejny raz i czuję jak w duszy cały trzęsę się ze strachu. Narasta we mnie bezsilność, jednak fala niekontrolowanego głodu, natychmiast ją zastępuje. Wszystkie części mojego ciała płoną niczym palący się dom.
- Boję się. - Wydobywam z siebie złamany głos. Wiem, że czuje to samo, jednak on zawsze był ode mnie silniejszy. To ja zawsze byłem tym słabym, zamkniętym w sobie chłopakiem. Zawsze miałem pod górkę.
Louis oddala się ode mnie i siada na łóżko, chowając twarz w dłoniach. Słyszę cichy szloch i jakby powracające wspomnienia.
- Niall obiecałem rodzicom, że dzisiaj uda mi się gdzieś wyciągnąć - mówi radosnym tonem.
Odsuwa moje krzesło od biurka, starając się, żebym zwrócił na niego uwagę. Spoglądam na brata z nad zeszytów i delikatnym potrząśnięciem głowy, daje mu do zrozumienia, że nie mam ochoty na jego zabawy. Odgarnia swoją blond grzywkę i zdeterminowany, staje ze mną twarzą w twarz.
Łapię za zeszyt i próbuję opuścić pokój, jednak blondyn z impetem mi go wyrywa i rzuca w kąt pokoju.
- Ten jeden raz, Niall. Oderwij się, wyluzuj i daj ponieść emocjom.
Pod napięciem brata, zgadzam się, gdyż wiem, że nie odpuści i dalej będzie ciągnął temat, dopóki nie ulegnę. Jestem na siebie zły, jednak wiem, że niektórym sprawię tym radość. Wszyscy się o mnie martwią, ale dlaczego? Jestem po prostu inny niż wszyscy.
Spoglądam niepewnie na brata i widzę jego parszywy uśmiech zwycięstwa. Wychodzi z pokoju, a ja w tym czasie staję na równe nogi i zakładam marynarkę, którą wcześniej zostawił mi Louis. Czuję się niekomfortowo, jednak swoim niezadowoleniem, doprowadziłbym jedynie do następnej kłótni.
Zakładam niewygodne pantofle i wychodzę na zewnątrz, zamykając na wszystkie spusty dom. Chowam klucz do paprotki i wchodzę do samochodu, widząc jak niecierpliwy brat, odpala silnik.
- Trochę, więcej entuzjazmu młody - słysze głos brata, beztrosko wpatrującego się w moją osobę.
- Staram się nie być sobą - parskam i zapinam pasy na równi z chłopakiem.
W ciszy jedziemy po prostej drodze. Ciszę zagłusza jedynie, wydobywająca się z radia muzyka. W końcu samochód staje, a chłopak odrywa ręce od kierownicy.
- Jesteśmy na miejscu - mówi pełen zachwytu Louis, wyrywając mnie z transu.
Spoglądam na miejsce przed sobą i zauważam ogromny bar w samym centrum miast, już lekko zaniedbany, jednak przyciągający wielu klientów.
- Niall - słyszę groźny głos brata. - Daj się ponieść emocjom. - klepie mnie po udzie i wychodzi z auta, czekając aż zrobię to samo. Czuję ogromny niedosyt przed tym miejscem. Gdybym mógł uciekł bym jak najdalej stąd.
Oglądam się za siebie, jednak gdy się wycofać, brat staje mi na drodze i patrzy na mnie z iskrą w niebieskich tęczówkach.
- Tak szybko się nie wycofasz, młody - grozi mi palcem i zaraz przenosi go na dwie tańczące blondynki. - Tylko spójrz jakie ciałka. - Zagryza wargę i gdy jedna z nich spogląda w jego kierunku, odchodzi, zostawiając mnie samego. Widzę jak Louis porywa ją do tańca i szepcze coś do ucha, a z kolei ta przekazuje informację koleżance. Korzystając z ich nieuwagi idę w stronę barku i siadam na jednym z wolnych miejsc.
- Podać coś? - pyta jeden z barmanów, jednak pogrążony w myślach, udaję, że go nie słyszę. Nie czuję się dobrze w tym miejscu. Tylko dlaczego Louis tego nie rozumie.
- Halo, kolego? - ponownie słyszę głos mężczyzny, który machnął mi ręką przed oczami, wybudzając mnie z transu.
Spoglądam na niego błędnym wzrokiem, a ten stawia mi kufel z piwem pod nosem.
- Na koszt firmy. - Salutuje i odchodzi do następnego klienta, zanim zdążam cokolwiek powiedzieć.
Cicho wzdycham i patrzę na złocistą ciecz, do której czuję odrazę.
Zdecydowanym ruchem, odpycham od siebie napój i szybkim krokiem, idę w stronę wyjścia. Nie wytrzymałbym tutaj minuty dłużej. Jestem szarą myszką, ale nie widzę w tym nic złego, skoro to mi odpowiada. Z zażenowaną miną, nakładam kaptur na głowę i naciskam na klamkę, lecz czyjaś mała rączka, oplata mój nadgarstek.
Spoglądam tuż za siebie i widzę dziewczynę, którą Louis odrzucił dla tej drugiej. Teraz dokładniej mogę zobaczyć jej idealne rysy twarzy, jasną cerę i zgrabną sylwetkę, na której opina się czarna obcisła sukienka.
- Jestem Lea. - Puszcza mój nadgarstek i wyciąga dłoń w moją stronę. Niechętnie oddaje uścisk.
- Niall. - Wpasowuje jej dłoń w swoją, czując od niej przerażający chłód. Instynktownie wypuszczam rękę z uścisku i nie dając po sobie poznać, posyłam jej wymuszony uśmiech.
- Zatańczymy? - pyta i oplata swoją rękę wokół mojego ramienia, a potem przenosi ciężar ciała i oplata moją szyję, chowając głowę w jej zagłębieniu.
- Zatańczmy - mówi, spoglądając na mnie zabójczym wzrokiem. Czuję od niej złą aurę, ale próbuję to ukryć. Wydaje się taką słodką postacią, lecz całkiem nie w swoim żywiole.
- Może innym razem, Lea. - Wyrywam się z jej uścisku, jednak ta dotyka mojego torsu i wbija paznokcie w żebra. Mocny ból spowodował, że szybkim ruchem głowy godzę się na propozycję dziewczyny.
Z truumfialskim uśmiechem, ciągnie mnie za rękę i prowadzi na parkiet. Unosi mój podbródek, bym spojrzał jej głęboko w oczy. Porusza delikatnie biodrami i naciska na moje ciało, delikatnie się o nie ocierając, jednak po chwili widząc mnie zdezorientowanego przestaje. Widzę jak przygryza wargę i oplata swoją ręką moją talię, pochylając się tuż do mojego ucha.
- Tutaj jest zbyt tłocznie - szepcze, przygryzając płatek mojego ucha.
Splata nasze ręce i tym razem prowadzi na zewnątrz. Podążam tuż za jej krokiem, nie orientując się jak daleko jesteśmy. Podążamy pośród drzew, już dawno tracąc z widoku budynek baru.
- To tutaj. - Po chwili wyrywa mnie z transu Lea i kolejny raz, oplata swoje ręce wokół mojej szyi. Rozpoczyna grę ciałem, poruszając się w rytm ballady i przenosi swoje ręce na mój tors i przejeżdża językiem po mojej szyi, na co się wzdrygam.
- Lea. - Zatrzymuje jej działania i odchodzę kilka kroków do tyłu. - Powinniśmy już wracać - mówię, a dziewczyna chichocze, wprowadzając mnie w zakłopotanie.
- Jeszcze nie teraz, Niall. - Łapie za mój t-shirt i zbliża swoją twarz do mojej.
- Pocałuj mnie - mówi ostrym tonem i zanim zdążam zaprzeczyć, dziewczyna mocno wpija się w moje usta, raniąc moją dolną wargę. Sięgam dłonią, żeby zatamować krew, jednak Lea robi to szybciej, zlizując krew językiem.
- Jesteś taki smakowity, Niall. - Spogląda na mnie podążającym wzrokiem, powodując u mnie przerażeniem.
- Jesteś bardzo strachliwy, ale masz dobry instynkt co do ludzi. - Równocześnie z jej głosem, słyszę czyjeś krzyki. Louis.
Nie czekając dłużej, szybko zrywam się do biegu, nie patrząc przed siebie, nie myśląc o niczym, a równocześnie wypuszczam pojedyncze łzy. Przez rozmazany obraz widzę ją przed sobą - zadowoloną i z chytrym uśmiechem.
- Myślałam, że jesteś mądrzejszy. - Zagrodziła mi drogę i znalazła się tuż przy mojej szyi.
- A jednak dałeś się uwieść. - Czułem przyspieszone bicie mojego serca i jej chłodny oddech tuż nad moją szyją.
- Dobranoc, Niall.
Czuję ostre ukłucie, jednak chwilę później wszystko się rozmywa, a ciało samoczynnie opada na ziemie. Nastaje ciemność.
Witam was w nowej historii. Tym razem postawiłam na wampiry. :)
Mam nadzieję, że wam się tutaj spodoba.
Od razu uprzedzam, że jest to wstęp do historii, którą znaczne dopiero ok. 23 grudnia, przez ten czas poprawię 1 rozdział i zaktualizuję zakładkę bohaterów, która jest na razie uboga.
Za szablon dziękuję Violett z Fantastic Graphic.
Trzymajcie się ciepło i udanych Mikołajek. ( Ja tam spędze je nad książkami :( )
Dobranoc xoxo
Prolog ciekawy :) Wrażliwy Niall, słodki Niall :3 No, no.. kocham wampiry, uwielbiam Niall'a i Louis'a <3333 <333 Oraz uważam, że masz wielki talent pisarski ;) To opowiadanie pewnie będzie jednym z moich ulubionych :D Czekam z niecierpliwością na 1 rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzy można żyć podwójnym życiem? Znać piekło jak własną kieszeń i uważać je za swój drugi dom? Czy miłość, namiętność, alkohol i nikotyna pomagają przetrwać trudne chwile? Jak toczy sie życie między dwoma światami - za dnia jesteś zwykłą dziewczyną, w nocy zaś chłopakiem którego nazywają demonem.
OdpowiedzUsuńBullet - Tako nim mówią. Wiedzą o nim tylko trzy rzeczy - uzależniony od fajek, adrenaliny i Bullet For My Valentine.
Zapraszam na moje opowiadanie :)
http://bullet-by-edi.blogspot.com/