Lavinia Pov's
Lekcja się dłużyła.
Odkąd dokonałam nowego odkrycia, nie mogłam się na niczym
skupić.Dzwonek okazał się moim wybawieniem.Gdy słyszę jego głośne
brzęczenie, zbieram wszystkie rzeczy do torby i szybciej wychodzę z
sali, żegnając się z panią Smith.
Blondyn wychodzi tuż za
mną i spogląda na mnie przelotnie. W moich oczach widoczny jest strach.
Nie czuję się przy nim dobrze. Coś stara się mnie od niego odepchnąć, a
jednocześnie pewna część mnie do niego przyciąga. Nie powiedział nic.
Patrzy się na mnie jakby zobaczył ducha i idzie dalej. Czekałam aż zrobi
ten ruch, żeby móc swobodnie porozmawiać o całym zajściu w klasie.
Odprowadzam go wzrokiem i gdy znajduje się dość daleko, zatrzymuję jedną
z dziewczyn - dość wysoką brunetkę z idealnie gładką, ciemniejszą od
mojej cerą i talią modelki, którą podkreślała idealnie dopasowana do jej
kształtów granatowa sukienka z falbanami.
- Hej, ja...um. Jestem Lavinia - wyciągam w jej stronę dłoń i staję na przeciw niej, opierając się delikatnie o wierzch ściany.
- Ta nowa? - pyta, a gdy dostaje odpowiedź, oddaje mój gest.
- Jestem Sara - mówi delikatnym tonem.
- Możesz czuć się wyróżniona - dodaje po chwili.
- To znaczy? - pytam dociekliwie, lekko zaskoczona.
- Ten nowy... - Na
chwilę się waha. Tak jak Sue, jednak po chwili znów zabiera głos. -
Jeszcze do nikogo się nie odezwał. Jesteś pierwsza.
Cicho wzdycham. To by wyjaśniało, dlaczego wszyscy tak nagle się na mnie spojrzeli. Coś z nim było nie tak? Nie zachowuje się naturalnie. I te okulary. Dlaczego ich nie zdejmuje?
Cicho wzdycham. To by wyjaśniało, dlaczego wszyscy tak nagle się na mnie spojrzeli. Coś z nim było nie tak? Nie zachowuje się naturalnie. I te okulary. Dlaczego ich nie zdejmuje?
-Uważaj na niego, Lavinio. Nie pytaj dlaczego, ale uważaj. - słyszę po chwili.
Sara od razu, gdy kończy odchodzi, zostawiając mnie z milionem pytań. Niall jest niebezpieczny?
Może ta dziewczyna ma
rację i nie powinnam pakować się w kłopoty. Jeżeli faktycznie coś mi
grozi z jego strony powinnam zostawić tą sprawę spokoju.
Dostrzegam w oddali rozbawioną Sue. Staram się zapomnieć o sprawie sprzed chwili, jednak to niemożliwe.
- Wszystko dobrze? - pyta, dorównując mi kroku.
Wzruszam jedynie ramionami i z pomocą przyjaciółki docieram pod kolejną salę lekcyjną. Niall'a już nie było do końca zajęć.
***
Po skończonych
lekcjach Sue zaprosiła mnie do baru, abym poznała jej znajomych.
Niechętnie się zgodziłam. Nadal doskwierał mi ból głowy, jednak
blondynka nie chciała mi odpuścić, więc jej uległam.
Zeszłam do szatni po rzeczy i opatulona ciepłą katanką, dołączyłam do grupy znajomych Sue.
- Lavinio, poznaj Ricka, Josha i Marylę. - Przedstawia grupkę osób, stojących przed fontanną.
- Miło mi cię poznać. - Josh jako jedyny wyciąga do mnie rękę i lekko ją całuje, jak przystało na dżentelmena.
Posyłam mu ciepły
uśmiech i wspólnym krokiem ruszamy do pobliskiej kawiarni. Podczas gdy
oni rozmawiają, ja jestem myślami zupełnie gdzie indziej. Każdy
przestrzega mnie przed Niall'em. Dlaczego uważają, że może mi zrobić
krzywdę, skoro mówią, że go nie znają. Chyba, że znały go przedtem.
- Słyszysz, Lavinio? - Sue macha mi przed oczami.
- Hmm? - pytam zdezorientowana i chowam blond pasmo za ucho.
- Mówiliśmy o imprezie w weekend. Byłabyś chętna?
- Jasne. Czemu nie - odpowiadam nie do końca przekonana.
Wchodzimy do baru. Josh starając mi się przypodobać, zdejmuje moją kurtkę i wiesza na wolnym miejsca w wejściu budynku.
- Coś podać? - pyta
uroczy kelner. Każdy ze znajomych Sue zamawia alkohol, a ja z racji
niepełnoletności wybieram jedynie zimną colę z lodem.
***
Mijają kolejne godziny.
Wszyscy są już mocno wstawieni, a po namowach chłopaków w moim
organizmie również znajdują się nieodpowiednie substancje.
Upijam kolejnego łyka. Nie czuję się mocno pijana, jednak moje ręce same z siebie zaczęły się całe trząść. Wyjmuję z kieszeni w torbie telefon i spoglądam na godzinę.
Upijam kolejnego łyka. Nie czuję się mocno pijana, jednak moje ręce same z siebie zaczęły się całe trząść. Wyjmuję z kieszeni w torbie telefon i spoglądam na godzinę.
- Powinnam już iść -
mówię, przerywając ich pogadankę. Sue spogląda na mnie morderczym
wzrokiem, a reszta jedynie macha mi na pożegnanie.
Wymijam znajomych i opatulona w kurtkę, czuję za sobą czyjś ciepły oddech.
- Odprowadzę cię -
słyszę za sobą głos Josha, który lekko przygryza płatek mojego ucha, a
jego ręce lądują na moich biodrach. Jest najbardziej wstawiony z nas
wszystkich.
- Poradzę sobie. -
Odpycham jego zaloty i szybkim krokiem wychodzę z baru. Nie powinnam w
ogóle tak przychodzić. Na szczęście ojca nie ma w domu.
Gdy znacznie oddalam się od klubu, opieram się o ścianę i na chwilę kucam. Nie czuję się najlepiej, a brzuch zdawał się, że zaraz eksploduje.
Gdy znacznie oddalam się od klubu, opieram się o ścianę i na chwilę kucam. Nie czuję się najlepiej, a brzuch zdawał się, że zaraz eksploduje.
- Dzidzia - słyszę kogoś
rozbawiony głos nad sobą. To Josh. Nachyla się nade mną i próbuje
złożyć na moich ustach pocałunek, jednak go odpycham.
- Oj nie bądź taka -
mówi. Wstaję na równe nogi, wymijając jego osobę, a gdy słyszę, że idzie
za mną, ruszam przed siebie do biegu. Szatyn mnie dogania i ściska za
nadgarstki.
- Zostaw mnie, Josh -
krzyczę. Jednak chłopak nie przestaje i rzuca mną o ścianę, przez co
opadam na ziemię. Dotykam ręką z tyłu głowy. Czerwona ciecz zaczyna
spływać po moich ubraniach. Nie mam siły, żeby nawet zareagować, gdy
Josh kładzie się na mnie i dotyka rękami moich pośladków. Czuję jego
jęki, gdy składa mokre pocałunki na mojej szyi.
- Josh... Przestań!
Błagam - mówię już słabym głosem i nagle nie czuję już tego ciężaru co
wcześniej. To tak jakby moje błagania zostały wysłuchane.
Happy New Year!
Jak myślicie kto uratował Lavinię? ^_^
Komentujcie.Jak myślicie kto uratował Lavinię? ^_^
Do następnego.